Sieci bezprzewodowe obecne są w coraz większej ilości miejsc. Obejmują swoim zasięgiem coraz większe tereny, a operatorzy dbają, aby nadawany sygnał był jak najmocniejszy, w celu umożliwienia jak najlepszych jakościowo usług.
Ten stan ma jednak dwie strony. Oczywiście dla klientów poszczególnych operatorów jest to idealny stan, ponieważ mogą korzystać z wykupionych usług gdziekolwiek są. Dodatkowo zagęszczanie stacji bazowych pozwala na osiąganie dobrej jakości sygnału w miejscach trudno dostępnych pod tym względem. Jednakże coraz większe nagromadzenie fal to także swego rodzaju zagrożenie.
Do dnia dzisiejszego naukowcy nie potrafią udzielić jednoznacznej odpowiedzi w zakresie negatywnego działania fal na człowieka. Stan ten dotyczy zarówno przeciwników rozszerzana pól sieci bezprzewodowych, którzy nie potrafią przedstawić miarodajnych danych wynikających z badań nad tematem szkodliwości, jak i analogicznie producenci sprzętu, którzy nie potrafią udowodnić jednoznacznie stanu braku szkodliwości.
Dyskusja w omawianym zakresie rozgorzała ponownie, kiedy Steve Miller oficjalnie przyznał, iż jest uczulony na fale pochodzące z łącz sieci bezprzewodowych. Angielski DJ wskazuje, iż w miejscach, gdzie natężenie fal jest większe, dostaje zawrotów oraz bólów głowy. Dodatkowo w miejscach o bardzo mocnym nasileniu fal, nie jest w stanie normalnie egzystować. Jako jedyne miejsce, w którym dolegliwości nie występują wskazuje swój własny dom.
Zastanawiający jest jednak fakt, iż mężczyzna reaguje negatywnie tylko na fale pochodzące z sieci bezprzewodowych. Nie reaguje za to na fale pochodzące z sieci telefonów komórkowych, radiostacji krótkiego zasięgu czy innych urządzeń pracujących z falami. Także zwykłe fale radiowe i telewizyjne nie powodują żadnych zmian w samopoczuciu Brytyjczyka. Z uwagi na powtarzające się głosy większej liczby osób w skali globalnej, powołano w pewnych grupach naukowych specjalne komórki, które na własną rękę starają się rozwiać wątpliwości związane ze szkodliwością w którąkolwiek ze stron.